Dzisiaj absolutny hit - cydrownia, czyli sidrería (bask. sagardotegia), to mus dla wszystkich odwiedzających Kraj Basków. W okolicach samego San Sebastián cydrowni jest przynajmniej kilkanaście, zazwyczaj rozlokowane są na obrzeżach miasta (przylegają bezpośrednio do sadów owocowych), choć w centrum też jest ich kilka. Polecam jednak wybrać się poza miasto, bo tam po prostu całe to doświadczenie jest bardziej autentyczne, można wziąć także udział w oprowadzaniu po sadach i instalacjach produkcyjnych.
Sezon na degustację cydru trwa od stycznia do kwietnia. Wtedy też miejscowi i turyści tłumnie odwiedzają sidrerías, by wziąć udział w tzw. „txotx”, degustacji cydru prosto z beczki połączonej z obiadem lub kolacją z tradycyjnym menu. Txotx to dawna tradycja degustacji cydru przez kupców - aby nie kupować w ciemno, w beczkach robiło się małą dziurę i próbowało przed zakupem. Tradycja ta, zwana „txiri” ewoluowała z czasem w uczty urządzane przez rodziny i przyjaciół, podczas których próbowano cydru przed butelkowaniem. Beczkę zamykano ponownie drewnianym korkiem, zwanym właśnie txotx. Dziś jest to także okrzyk wznoszony przez pracownika cydrowni, kiedy otwiera beczkę - kiedy słychać „Txoooootx!”, czas podnieść się od stołu, bo leją cydr. 😅
W moim przypadku wybór padł na jedną z najbardziej znanych cydrowni w okolicy:
📍 Petritegi SagardotegiaPetritegi Bidea, 8, 20115 Astigarraga
Petritegi jest też prawdopodobnie najstarszą cydrownią w prowincji Gipuzkoa, pierwsze wzmianki o niej pochodzą z początku XVI wieku! Petritegi sprzedaje rocznie milion litrów cydru i, co ciekawe, musi importować jabłka z zagranicy, żeby zaspokoić zapotrzebowanie na cydr swojej produkcji. Sama restauracja jest ogromna i bardzo popularna wśród turystów, więc jeśli szukacie spokojniejszego miejsca, to warto wybrać się do innego lokalu.😇 Konieczna jest rezerwacja, a w sezonie nawet z kilkutygodniowym wyprzedzeniem.
Siadamy na ławkach przy długich stołach. Miałyśmy rezerwację po 20:00, kiedy lokal był jeszcze praktycznie pusty, zapełnia się gdzieś między 21:00 a 22:00. Od razu uwagę przykuwają wielkie beczki:
Już za chwilę słychać pierwsze „Txooootx!!!”, więc przechodzimy do sali, w której przechowywany i degustowany jest cydr. W tej sali jest bardzo zimno, więc polecam ciepło się ubrać.😏 Za pomocą specjalnego narzędzia pan – nazwijmy go tak roboczo – „polewacz” otwiera strumień cydru i każdy kolejno podchodzi ze szklanką. Nie jestem koneserką cydru, ale tutejszy cydr smakuje inaczej od polskiego, jest bardziej kwaśny.
- chorizo a la sidra, czyli kiełbasa chorizo gotowana w cydrze,
- tortilla de bacalao, czyli omlet z dorszem,
- tacos de bacalao frito, czyli dorsz w zielonej papryce (dorsz to narodowa potrawa Basków),
- chuleta, czyli stek z kością (jeden na 2 osoby) - tutejsza wołowina jest podawana prawie na surowo, można poprosić o podsmażenie, jednak nie jest to typowe. Ja po wielu wizytach na północy Hiszpanii przyzwyczaiłam się już, że wołowina ma uciekać z talerza. Już mi to nie przeszkadza i faktycznie jest pyszna😋,
- na deser ser Idiazabal z membrillo, czyli galaretką pigwową, do tego orzechy włoskie. W Petritegi podają jeszcze ciasteczka tejas i cigarillos (te ostatnie to te zwinięte ruloniki na zdjęciu, PRZEPYSZNE!).

Relację z wizyty w Petritegi znajdziecie na moim Instagramie @polkawkrajubaskow.
Poza sezonem, w listopadzie, byłam również w innej cydrowni na obrzeżach San Sebastián:
📍Sagardotegia Iruin
Petritza Bidea, 12, 20170 San Sebastián
Cenowo wygląda to podobnie, są drobne różnice w menu (nie ma chorizo, ale dodatkowo jest dorsz w sosie paprykowym z czosnkiem, a na deser zamiast orzechów i sera można wybrać cuajadę, czyli kremowy deser z sera owczego). Moim zdaniem jedzenie w Iruin jest równie dobre, o ile nie lepsze niż w Petritegi. Minusem jest to, że cydr podawany jest już w butelkach, więc całe doświadczenie trochę traci na uroku. Niemniej jednak, jeśli będziecie w San Sebastián poza cydrowym sezonem, warto się tu wybrać!
Brak komentarzy
Prześlij komentarz