W ostatni weekend wybraliśmy się na jednodniową wycieczkę do jednego z najpiękniejszych miejsc w Kraju Basków, albo i w całej Hiszpanii – San Juan de Gaztelugatxe, znanego zapewne fanom Gry o Tron. Ale od początku...
BERMEO
Na wycieczkę wybraliśmy się wcześnie rano i jako że słońce trochę nieśmiało próbowało się przebić przez chmury, najpierw postanowiliśmy odwiedzić Bermeo, małe miasteczko w prowincji Vizcaya, około 1,5h drogi od San Sebastián. Bermeo to przede wszystkim miasteczko o tradycjach rybackich, nazywane jest światową stolicą tuńczyka 😋. To stąd pochodzą znane na całą Hiszpanię konserwy z tuńczyka w oliwie. I to właśnie z tego powodu (bo wcale nie dlatego, że nasze dzieci po śniadaniu i całych 90 minutach w samochodzie wręcz umierały z głodu, znacie to, co?) po zaparkowaniu samochodu udaliśmy się prosto do starego portu, żeby wrzucić coś na ząb.
Dobre pintxosy zjecie tutaj:
📍 Kafe-Ioidxie, Nardiz Tar Benanzio Kaia 11
Na pierwszym zdjęciu w prawym górnym rogu kanapeczka z tuńczykiem, majonezem i marynowaną papryką – palce lizać 😋.
- Wejście jest bezpłatne, ale w określonych terminach (szczegóły tutaj) konieczna jest rezerwacja, której można dokonać najwcześniej na 6 miesięcy przed wizytą, a najpóźniej do 12:00 dnia poprzedzającego wizytę.
- Obowiązuje dzienny limit wejść (1462 osoby), więc jeśli planujecie wizytę w szczycie sezonu, warto zarezerwować bilet (tutaj) sporo wcześniej.
- Śledźcie pogodę, bo może się okazać, że w przypadku trudnych warunków atrakcja jest zamknięta dla turystów.
- Z parkingu do początku schodów prowadzących na wyspę jest niecały kilometr piechotą w dół kamienistymi ścieżkami, co warto wziąć uwagę przy planowaniu wizyty.
Na górze znajduje się kaplica św. Jana Chrzciciela (hiszp. Ermita de San Juan). Według legendy ci, którzy dotrą do kaplicy, muszą trzykrotnie dotknąć dzwonu i wypowiedzieć życzenie, aby wynagrodzono ich za włożony trud. Na szczyt miał kiedyś wspiąć się sam Jan Chrzciciel i gdzieś na kamiennej ścieżce podobno znajdują się trzy odciski jego stóp.
Jeśli wybieracie się z dziećmi, zapomnijcie o wózku i zostawcie go w samochodzie. Sam spacer dla małych dzieci jest umiarkowanie trudny. Nasze dziewczynki dały radę lepiej, niż się spodziewaliśmy. Widocznie te pejzaże robią wrażenie nawet na dzieciach 😊. W drodze powrotnej było już trochę gorzej, więc przyda się Wam zapas cukierków mocy 😁.
Więcej zdjęć z Gaztelugatxe znajdziecie na moim Instagramie @polkawkrajubaskow.
MUNDAKA
W drodze do domu zahaczyliśmy jeszcze o miasteczko Mundaca (bask. Mundaka), które znalazło się wśród 100 najpiękniejszych miast Hiszpanii według National Geographic. Faktycznie zrobiło na nas wrażenie - bardzo czyste, zadbane miasteczko z malowniczymi widokami i malutką mariną:
W okolicy ulic Goiko i Florentino Larrinaga znajdziecie sporo barów i tawern pełnych lokalsów, gdzie na pewno dobrze zjecie. My na szybko przycupnęliśmy w 📍 Goiko Taberna. Mają pyszne krokiety z szynką serrano (croquetas de jamón) i kalmary (calamares), choć tych ostatnich prawie nie zdążyłam spróbować, bo Laura wsunęła prawie cały talerz w kilka minut 😏. Pamiętajcie, że jeżeli dotrzecie tu po południu, większość barów i restauracji zamyka kuchnię trochę po 15:00, więc potem dojadać będziecie już tylko pinxtosy na zimno, które im zostały (albo i nie...).
W Mundace trzeba zobaczyć kaplicę św. Katarzyny (Ermita de Santa Catalina), do której prowadzi ścieżka w pobliżu morza.
To tyle na dziś. To był długi, męczący dzień, ale warto było!
Brak komentarzy
Prześlij komentarz